Każdy wyścig to walka z czasem i samym sobą. Dokładnie takie same zasady od lat towarzyszą rywalizacji “Złombol”, której osiemnasta edycja ruszy na trasę z Polski do Norwegii. Wśród tegorocznych śmiałków jest także ekipa REMONDIS Opole - Artur Nicpoń i Przemysław Szeffel, którzy zmagania wiekowymi samochodami potraktowali bardzo serio. A skoro tak, to przede wszystkim musieli zwrócić uwagę na logistykę tego przejazdu i odpowiednie pakowanie. W tego typu podróżowaniu kluczem jest nie ilość, a jakość i przydatność zabranego ze sobą bagażu. Trzeba pamiętać o wygospodarowaniu miejsca na przedmioty, bez których trudno się obyć w drodze, szczególnie kiedy spanie i jedzenie organizuje się na własną rękę. Nie można zapomnieć też o zestawie narzędzi i śrubek, bez których trudno ruszyć w bój autami nie pierwszej nowości. Właśnie ten drugi aspekt może być, nomen omen - kluczowy, w kontekście osiągnięcia dobrego wyniku i uniknięcia spustoszenia w portfelu, gdyby doszło do awarii na trasie.
- Testy samochodów odbywają się codziennie, a w weekendy jeździmy na wycieczki na trasy powyżej 300 kilometrów od domu, żeby dopracowywać i ulepszać samochody oraz komfort jazdy. Myślimy też dużo o pakowaniu. Weźmiemy ze sobą na pewno: fotele, stół i kuchenkę gazową. Musimy też zostawić miejsce na części, ale raczej te małych gabarytów, żeby mieć taki podręczny magazyn. Docelowo jedziemy w kolumnie czterech samochodów - trzy Škody Felicja i jeden Polonez. Podzieliliśmy się tym co kto ma zabrać, żeby nie marnować miejsca i nie brać za dużo tych samych rzeczy. Mówiąc przewrotnie - zastanawiamy się, co może się zdarzyć, bo podczas testów przejechaliśmy około 3 tysięcy kilometrów i nic “nie chciało się zepsuć”. Poza jedną usterką, kiedy silnik źle pracował na benzynie, ale na gazie dobrze. Po dwóch tygodniach jednak sam się naprawił, więc jesteśmy dobrej myśli - mówi Artur Nicpoń - mechanik REMONDIS Opole.
Tempo w wyścigu “Złombol” bywa zabójcze - szczególnie dla samochodów, dlatego umiejętne rozłożenie akcentów jest drugim kluczem do sukcesu. Opolska ekipa nie pojawi się zatem na starcie głównym, który zwyczajowo zaczyna zmagania przed Stadionem Śląskim. Zamiast tego ruszy na trasę nieco wcześniej, dzięki czemu będzie mogła zaoszczędzić czas, żeby później spędzić wspólnie kilka chwil poza współzawodnictwem, w koleżeńskim gronie, już na norweskiej ziemi.
- Rezygnujemy z startu sobotniego. Ruszamy startem nocnym w piątek, żeby nie tracić czasu na siedmiogodzinną ceremonię w Chorzowie. Chcemy w pierwszych godzinach dojechać do Danii i tam przenocować obok Legolandu. Drugiego dnia planujemy przejechać do Oslo, gdzie jesteśmy zaproszeni na event samochodowy organizowany przez tamtejszych fanów motoryzacji. Tam też spędzimy noc na polu namiotowym, a stamtąd ruszymy już jak najszybciej do mety. Mieliśmy spotkanie z weteranami “Złombolu”, z którymi jedziemy w większej grupie. Oni tak samo jak my lubią spontaniczność i będzie to już ich dziesiąta edycja, a zarazem druga podróż do Norwegii od 2013 roku. Na pewno chcemy przejechać słynną “Drogę Trolli”, a jeżeli będziemy mieli czas i samochody dadzą radę, planujemy dojechać jak najdalej na północ, ale tę decyzję podejmiemy dopiero na mecie. Postaramy się na bieżąco dokumentować te miłe chwile, no i mamy nadzieję, że ominą nas nieprzewidziane naprawy - podkreśla Przemysław Szeffel - kierowca śmieciarki REMONIDS Opole.
Opolska ekipa doskonale wie, że przed nią nie tylko podróż do Norwegii, ale także powrót. A ten zaplanowany jest przez Szwecję i kraje bałtyckie, więc auta muszą być w dobrej formie do samego końca.
