Pobudka kiedy całe Opole jeszcze spało. Ekipa złożona z 55 pasjonatów gór. Wyjazd o piątej rano do Karlovej Studánki w Czechach, zgodnie z zapoczątkowaną trzy lata temu pasją zdobywania górskich wierzchołków. Dwie i pół godziny później start wspinaczki na najwyższy szczyt w paśmie Wysokiego Jesionika w Czechach. Pradziad wznosi się ponad całym terenem. Nic dziwnego, skoro mierzy się aż 1491 metrów nad poziomem morza. Pogoda nie rozpieszczała od samego początku, ale to akurat najmniejszy problem dla weteranów wędrówek po turniach.
To już taka świecka tradycja, że kiedy pracownicy REMONDIS Opole idą w góry, aura musi wtrącić do tej wyprawy swoje trzy grosze. Znów było zimno, padał deszcz, a w dodatku im wyżej, tym większa mgła. Kilka razy pojawił się, a nawet zwerbalizował pomysł, żeby odpuścić i wracać, bo nie dość, że każdy doskonale poznał znaczenie przymiotnika mokro, to jeszcze za jego sprawą w wielu miejscach robiło się niebezpiecznie. To był tylko, ale w tych warunkach aż, szlak oznaczony kolorem żółtym. Chwilowe niedogodności związane z warunkami rekompensowały jednak widoki. Wokół rozciągała się dolina, w której płynie potok Biała Opava. Wytyczona tamtędy ścieżka uznawana jest za najpiękniejszą w czeskich górach. Przechadzka w towarzystwie potoku, który swoje źródła ma na północnych zboczach Vysokiej Holi oraz liczne mostki, pomosty i schodki, sprawiały, że obcowanie z przyrodą nabierało innego, nowego znaczenia.
Po trzech godzinach wspinania, wreszcie pokazała się figura legendarnego Pradziada. Tuż za jego plecami wznosi się wieża widokowa, a nieopodal nadajnik radiowo-telewizyjny i stacja meteorologiczna. Mimo 146,5 metrów wysokości w najwyższym punkcie, były niewidoczne w gęstej jak mleko mgle. Najszybciej na górze znaleźli się kierowcy i ładowacze, którym reszta grupy mocno zazdrościła kondycji. Goniący peleton szedł za to z piosenką na ustach - “Hej REMONDIS, hej REMONDIS w góry by się szło, w góry by się szło. Nie ważna jest pogoda zdobędziemy to… I może trochę wolniej, ale najważniejsze, że zdobył!
